wpis nr 11
Cześć wszystkim w kolejnym wpisie, dzisiaj pod lupę bierzemy temat ''Diet Break''.
-Długi deficyt kaloryczny (odchudzanie się) potrafi wymęczyć, uczucie zmęczenia, poddenerwowanie, “dołki”, brak chęci do czegokolwiek, nasze życie prywatne na tym cierpi, nie mamy takiej ochoty na wyjścia z znajomymi a jak już wychodzimy to jesteśmy mniej przyjemnymi ludźmi. No, ale to nie wszystko, spowalnia praca naszej tarczycy, układ nerwowy dużo szybciej się zajeżdża, cała gospodarka hormonalna jest na dużo gorszym poziomie… Ludzki organizm nie jest głupi, dla niego najważniejsze jest przetrwanie, a długo utrzymujący deficyt traktuje jako brak dostępu do pożywienia, który nie wiadomo kiedy się skończy, dlatego by zużywać mniej energii, stopniowo “wyłącza” swoje funkcje, które nie są niezbędne do przeżycia.
-Diet break pozwoli trochę “zresetować” skutki redukcji, można go porównać do przystanku podczas maratonu na złapanie oddechu, by za chwilę biec dalej i bardziej efektywnie.
-Dodatkowo u większości osób będzie skutkował podbitym NEAT’em( jakby ktoś nie wiedział co to neat to jest to w skrócie spontaniczna aktywnośc fizyczna), a to jedna z najważniejszych rzeczy moim zdaniem przy redukcji.
-Mimo, że będziemy starać się wcelować w nasze zapotrzebowanie to waga może minimalnie wzrosnąć, ale spokojnie, nie przejmujcie się tym, to będzie przede wszystkim woda i glikogen.
-Dodatkowo, badania pokazują, że osoby redukujące z regularnymi diet break’ami kończą redukcję z sporo mniej spowolnionym metabolizmem.
-Żeby nie było tak kolorowo, diet break’i mają swój jeden, lecz duży minus, którym jest… czas, redukcja z regularnymi przerwami, mimo, że będzie “zdrowsza”, przyjemniejsza oraz efektywniejsza pod kątem końcowego efektu, to zajmie nam więcej czasu.
-Puentując, teraz gdy wiecie o diet breakach to co powinniście wiedzieć, decyzja czy je stosować czy też nie należy do was, u niektórych nie ma takiej potrzeby a u niektórych jest, kwestia indywidualna, wybór należy do was.
Do zobaczenia w kolejnych wpisach.